RZECZPOSPOLITA
nr 108 10.05.05. ROZMOWA z WICEMINISTREM FINANSÓW JAROSŁAWEM NENEMANEM
Albo patologia, albo nowy podatek
Rz: Wszystko wskazuje na to, że rządowy projekt ustawy o
podatku ekologicznym od samochodów nie zyska akceptacji parlamentu. Nie chce go
żaden klub parlamentarny z wyjątkiem klubu SdPl. Ten jeszcze się zastanawia.
Jarosław Neneman: Taki obrót spraw bardzo mnie zaskoczył. Nie
rozumiem, dlaczego posłowie nie chcą likwidacji patologicznej akcyzy i
zastąpienia jej podatkiem, który uwzględni aspekty ekologiczne i zlikwiduje zaniżanie
cen nabycia samochodów. Cieszy mnie postawa Klubu SdPl, który dostrzega problem
i zachęca do dyskusji, a nie chowania głowy w piasek. Jeśli ustawa przepadnie,
to problem przecież zostanie. Mam nadzieję, że posłowie jeszcze raz
przeanalizują sytuację i proponowane przez nas rozwiązania.
Liczy pan więc na to, że w głosowaniu nie poprą wniosku o
odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu...
Tak.
Liczę na merytoryczną dyskusję uwzględniającą opinie krajowego przemysłu
motoryzacyjnego, ekspertów zajmujących się bezpieczeństwem ruchu drogowego,
firm ubezpieczeniowych i tych, którym na sercu leży ochrona środowiska.
A jeśli mimo wszystko nie uda się przekonać
parlamentarzystów, to co wtedy?
Napłynie
do nas kolejny milion starych samochodów. Komisja Europejska skłonna będzie
podjąć przeciwko Polsce kroki, które wymuszą zmianę przepisów dotyczących
podatku akcyzowego od samochodów. Prace nad projektem sprawiały, że nie
spieszyła się z działaniami inspirowanymi skargą do komisji petycji Parlamentu
Europejskiego.
Odrzucenie
projektu nie zostawi komisji żadnego pola manewru.
Czy gdyby do tego doszło, przewiduje pan rozpoczęcie prac
nad nowym - takim, który zyskałby akceptację Sejmu?
Debata
nad podatkiem ekologicznym pokazała, że żaden inny projekt zastąpienia akcyzy
innym podatkiem nie zyska już akceptacji tego parlamentu.
Do września, czyli przyszłych wyborów parlamentarnych,
jest jeszcze trochę czasu...
Gdyby
była wola i chęć pracy nad zmianą złych przepisów, to Sejm zdecydowałby się
raczej na skierowanie projektu do dalszych prac w Komisji Finansów Publicznych,
a ta mogłaby istotnie zmienić projekt. Myślę, że posłowie muszą sobie
odpowiedzieć na jedno zasadnicze pytanie: czy w kwestii opodatkowania
samochodów są potrzebne jakieś zmiany, czy też obecna sytuacja satysfakcjonuje
wszystkich zainteresowanych. Jeśli uważają, że wszystko jest w porządku, to
niech to otwarcie powiedzą swoim wyborcom. Liczę na opinię branży samochodowej,
tej działającej legalnie i płacącej podatki. Zmiany poprze zapewne znaczna
część tzw. laweciarzy, bo będzie się opłacało przywozić do kraju samochody
kilkuletnie, a nie kilkunastoletnie, tak jak obecnie. Na razie często słyszałem
ze strony branży motoryzacyjnej różne słowa krytyki, ale żadnej konstruktywnej
propozycji. Teraz musi ona odpowiedzieć na pytanie, czy wciąż ma podupadać
sprzedaż nowych samochodów, czy też nadszedł czas na zmiany - nawet jeśli nie
są do końca wymarzone przez branżę. My jesteśmy otwarci na rzeczowe propozycje
- zależy nam na likwidacji akcyzy i wprowadzeniu umiarkowanego podatku
uwzględniającego aspekty ekologiczne i uniemożliwiającego oszustwa.
Wybierzmy wariant najbardziej pesymistyczny, czyli:
parlament nic nie robi...
Dla
mnie osobiście oznacza to, że ominie mnie sporo pracy legislacyjnej w
parlamencie, ale za to mój następca będzie miał jej o wiele więcej. Przyjdzie
mu też działać w znacznie trudniejszym otoczeniu. Odrzucenie ustawy nie
likwiduje przecież problemu - on będzie narastał z każdym miesiącem. Być może
upłynie kilka lat po zmianach prawa, nim nasz rynek samochodowy powróci do
normalności, w której oprócz samochodów starych i bardzo starych kupuje się
również samochody nowe i 3 - 5-letnie.
A może pana oponenci nie chcą popierać tej propozycji, bo
mają inną wizję...
Dobrze
by było, gdyby mieli. Przecież mogliby wnieść projekt poselski, albo w trakcie
prac parlamentarnych nad naszym zaproponować własne rozwiązania. W trakcie prac
nad nowelizacją VAT udowodniłem chyba, że jestem otwarty na rozsądne
propozycje, niezależnie od tego, kto je zgłasza.
Jednym słowem, ministerstwo nie będzie pracowało nad nowym
projektem?
To
jest praktycznie niewykonalne. Przygotowanie obecnego i przeprowadzenie
konsultacji oraz skierowanie go do parlamentu po akceptacji Rady Ministrów
zajęło ponad pół roku. Nieuchwalenie zmian teraz oznacza, że z patologią na
rynku samochodowym i zwiększaniem się średniego wieku pojazdu będziemy mieli do
czynienia jeszcze co najmniej rok.
Być
może na decyzję posłów wpłynęła atmosfera związana z dyskusją o samorozwiązaniu
Sejmu. Może kiedy emocje opadną, przyjdzie pora na rzeczową dyskusję. Nasze
stanowisko jest jasne: nie chcemy akcyzy, chcemy fiskalnie preferować nabywanie
(w kraju i za granicą) nowoczesnych samochodów, jak najmniej zatruwających
środowisko naturalne.
Rozmawiała Grażyna J. Leśniak
PRAWO
CO DNIA 10.05.05 nr 108
KOMENTARZ
O wyższości podatku nad opłatą
Rząd
podejmuje kolejną próbę ograniczenia przywozu używanych pojazdów. Po wstąpieniu
do Unii nakładanie na nie specjalnych opłat stało się niemożliwe, stare
samochody znowu więc zalały Polskę. Sprawa jest dość prosta. Brak barier to
napływ starych samochodów i spadek sprzedaży nowych. Bariery z kolei oznaczają
w działającej na pograniczu szarej strefy branży handlarzy i naprawiaczy
starych samochodów. Sporo ludzi kupuje te pojazdy. Proponowana przez rząd
opłata rejestracyjna preferowałaby samochody nowe, a zniechęcała do importu
starych. W Sejmie projekt napotyka opór, będący niewątpliwie efektem zabiegów
motoryzacyjnych grup nacisku. Nie od rzeczy są jednak obawy, że jego uchwalenie
w wersji rządowej spowodowałoby wzrost cen samochodów, szczególnie tych
tańszych. Pozytywnym efektem byłoby ujednolicenie opłat dla wszystkich samochodów,
czego wymaga od nas Unia. Już jednak wiadomo, że w całej Unii wkrótce ma być
wprowadzona roczna opłata od samochodów, uzależniona m.in. od emisji spalin.
Może więc nasze zmiany powinny już iść w tym kierunku?
Krzysztof Sobczak