Powstała kolejna wersja projektu ustawy o swobodzie gospodarczej

Przedsiębiorca w Polsce będzie miał łatwiej

 

Projekt ustawy, na którą od miesięcy czekają przedsiębiorcy, trafi wkrótce na posiedzenie rządu. Eksperci zastanawiają się, czy po uzgodnieniach pozostaną w nim wszystkie zapisy ułatwiające działalność

 

"Rzeczpospolita" dotarła do kolejnej wersji tej ustawy. Poprzednie projekty nie trafiły do Sejmu, ponieważ rozwiązano departament, który je przygotowywał. Zamiast w styczniu, propozycję nowelizacji poznajemy więc dopiero teraz. - To zbyt ważna ustawa, aby ją przygotowywać pospiesznie - tłumaczy poślizg wiceminister gospodarki Andrzej Kaczmarek.

Ustawa ma ułatwić funkcjonowanie firm w Polsce i stworzyć warunki do ich rozwoju, a przez to do powstania nowych miejsc pracy. Przedsiębiorców jednak nowy projekt nie cieszy - przy pisaniu poprzednich brano pod uwagę ich sugestie, teraz zostali z prac wyłączeni. - Powinniśmy uczestniczyć w procesie legislacyjnym na etapie założeń - mówi Katarzyna Urbańska, ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. - Nie wiemy tak naprawdę, jakie są intencje rządu i dlatego nowy projekt budzi nasze zaniepokojenie.

Kaczmarek zapewnia jednak, że po wejściu w życie nowych przepisów, przedsiębiorcom w Polsce będzie łatwiej.

Oczywiście jeśli ustawa w tym kształcie zostanie uchwalona. Rząd może bowiem wykreślić zapisy, które już wcześniej były zgłaszane i zostały pominięte. Od lat szczególnie drobni wytwórcy domagają się, aby w okresach, w których nie mają zleceń (i przychodów), nie byli zmuszeni ponosić żadnych obciążeń finansowych wobec państwa. Projekt to przewiduje. Będzie więc można zawiesić działalność firmy i w ciągu tego okresu nie płacić składek ZUS i zaliczek na podatek dochodowy. Od bardzo dawna mówi się też, że w Polsce trudno założyć własną firmę. Powinno być jedno okienko, w którym przedsiębiorca załatwi wszystkie formalności związane z rejestracją firmy. Projekt uwzględnia także ten postulat: nie trzeba będzie chodzić do wielu urzędów i zbierać kwitów - wszystkie formalności ma załatwiać pracownik urzędu skarbowego. Ministerstwo poszło w tym wypadku nawet dalej - aby zasada "jednego okienka" nie pozostała na papierze, ma powstać centralna informacja o działalności gospodarczej. Skupi ona dane krajowej ewidencji podatników (NIP) i Głównego Urzędu Statystycznego (regon). Urzędnik w okienku będzie miał więc w komputerze wszystkie dane potrzebne do rejestracji nowej firmy, co skróci czas i pozwoli zaoszczędzić pieniądze. Nie trzeba będzie już płacić gminom za wpis do ewidencji - 100 zł, ani za zmiany w tejże - 50 zł. Ewidencja po prostu zniknie.

Ministerstwo szacuje, że wpływy do gminnych kas zmniejszą się wprawdzie o blisko 27,5 miliona złotych, z drugiej jednak strony wydatki obniżą się o ponad 78 milionów złotych rocznie. Sam koszt uruchomienia systemu informatycznego ma pochłonąć prawie 32 milionów złotych. Zacznie działać w styczniu 2007 roku.

Ministerstwo Gospodarki szacuje, że z powodu rezygnacji z prowadzenia ewidencji spółek w gminach i powstania systemu informacji pracę w urzędach straci blisko 2,5 tys. osób. Wirtualna księga kontroli To jedne z ważniejszych zmian, jakich oczekują przedsiębiorcy, ale nie jedyne. W projekcie znalazły się też zapisy, które mają spowodować, że kontrole w firmach będą mniej uciążliwe niż dotąd. Nie będzie jednoczesnych kontroli - tzn. jeśli w zakładzie są już kontrolerzy z jednej instytucji, inni będą musieli zaczekać na koniec inspekcji. Poza tym firmy, które mają kilka oddziałów i jedną książkę kontroli, teraz będą mogły prowadzić wersję elektroniczną, czyli dostępną w każdym miejscu w Polsce. Nie uwzględniono jednak innych postulatów - nie będzie ram czasowych, w jakich powinny odbywać się kontrole.

Nie wzięto też pod uwagę innej sugestii przedsiębiorców - aby urzędnicy, którzy złamią przepisy, ponosili konsekwencje. Trudno bowiem uznać, że karą dla nich będzie fakt, iż wyniki kontroli przeprowadzonej z naruszeniem prawa będą nieważne. - Gdybyśmy zapowiedzieli restrykcje, inspektorzy baliby się podejmować jakiekolwiek decyzje - wyjaśnia wiceminister Andrzej Kaczmarek. - To zaś nie wpływałoby dobrze na przeprowadzane przez nich kontrole.

Przywrócono za to sankcje dla przedsiębiorców, którzy prowadzą biznes bez odpowiednich uprawnień bądź przyjmują płatności bez pośrednictwa rachunku bankowego.

Ustawa przewiduje jeszcze jedno ułatwienie - obecnie wszelkie informacje o produkcie muszą znajdować się na etykiecie. Nowe przepisy dopuszczają zapisywanie oznakowania danego wyrobu na paragonie. Do przedsiębiorcy będzie należał wybór, gdzie umieścić wyjaśnienia.

To najważniejsze zapisy ustawy. Gdyby wszystkie weszły w życie, przedsiębiorcom rzeczywiście byłoby łatwiej. Pytanie, czy rząd, a potem posłowie, ich nie wykreślą. Do tej pory urzędnicy skutecznie bronili się przed ograniczeniem ich uprawnień.

ELŻBIETA GLAPIAK


 

Warto podejmować ryzyko

Wiesław Zawadzki, ekspert BCC

To na razie projekt Ministerstwa Gospodarki. Ważne, ile z tego zostanie po uzgodnieniach z innymi resortami, szczególnie z ministrem finansów. Mieliśmy już przykłady, kiedy ministerialny projekt był korzystny dla przedsiębiorców, a to, co wychodziło do Sejmu, diametralnie się od niego różniło. Generalnie jednak zmiany są pozytywne. Pytanie tylko, dlaczego przedstawia się je tak późno? Znowelizowana ustawa miała być przecież gotowa na początku roku. Jeżeli minister gospodarki, który jest powołany do tego, by dbać o przedsiębiorców, tak długo pracuje nad jedną ustawą, to inni też nie będą się spieszyć. Pozytywne są zwłaszcza zapisy o możliwości zawieszenia działalności i rejestracji w jednym okienku. Dziś przedsiębiorcy przede wszystkim zastanawiają się, czy warto podejmować ryzyko i co będzie, jeśli im się nie uda. Odpowiedź mamy w ustawie - warto, bo koszty założenia firmy są niewielkie i zawsze można działalność zawiesić.