Tyle odszkodowania z polisy OC, ile wart samochód
Właściciele samochodów mogą wreszcie zażądać od zakładu ubezpieczeń zwrotu faktycznych kosztów naprawy powypadkowej
Według Sądu Najwyższego koszty finansowane z ubezpieczenia mogą wynieść nawet 100 proc. wartości samochodu.
zwrócił się w lipcu zeszłego roku do Sądu Najwyższego o podjęcie uchwały, która rozstrzygnie dotychczasowe wątpliwości dotyczące art. 363 § 1 kodeksu cywilnego. Na jego podstawie zakłady ubezpieczeń odmawiają naprawy samochodu, gdy jej koszt przekracza 70 proc. wartości pojazdu sprzed wypadku. Zakłady powołują się przy tym na "utrwaloną praktykę likwidacyjną" i twierdzą, że naprawa staje się wtedy nieopłacalna.
W ocenie rzecznika ubezpieczonych praktyka, która powstała na gruncie dobrowolnego ubezpieczenia autocasco, narusza interesy poszkodowanych dochodzących wypłaty odszkodowania z ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów.
Ubezpieczenie autocasco pozwala na naprawę samochodu, gdy jego właściciel i posiadacz polisy AC spowoduje wypadek. Z kolei obowiązkowe ubezpieczenie OC gwarantuje, że to zakład ubezpieczeń zamiast sprawcy wypłaci odszkodowanie za zniszczenie cudzego samochodu.
Interpretacja przepisów stosowana przez zakłady ubezpieczeń ogranicza możliwość powypadkowej naprawy pojazdu, a poszkodowany traci możliwość wyboru, czy chce odszkodowanie w gotówce, czy naprawy samochodu w warsztacie.
Sąd Najwyższy, co prawda, odmówił wydania wyroku w tej sprawie, negatywnie jednak ocenił praktykę stosowaną na rynku ubezpieczeniowym. W postanowieniu z 12 stycznia 2006 r. (sygn. III CZP 76/05) przywołał art. 8241 k.c. Wynika z niego, że zakład ubezpieczeń nie może wypłacić odszkodowania wyższego niż poniesiona szkoda. Na podstawie art. 363 § 1 k.c. przyjmuje się jednak zarówno w orzecznictwie, jak i nauce prawa, że nieopłacalność naprawy ma miejsce wtedy, gdy jej koszt przekracza wartość pojazdu sprzed wypadku. Oznacza to, że jeśli ktoś rozbije nasz samochód, możemy żądać odszkodowania w wysokości do 100 proc. wartości pojazdu przed wypadkiem.
- Od lat prezentujemy takie stanowisko w kontaktach z zakładami - mówi Aleksander Daszewski, radca prawny w Biurze Rzecznika Ubezpieczonych. - Pomimo to procedura likwidacji w niektórych zakładach nadal znacznie odbiega od linii orzecznictwa sądów. Prowadzi to do odmawiania poszkodowanemu zwrotu faktycznych kosztów naprawy w rezultacie nieuprawnionego kwalifikowania szkody jako całkowitej. Postanowienie Sądu Najwyższego jest kolejnym argumentem w walce o ochronę interesów osób poszkodowanych w wypadkach komunikacyjnych.
- Sąd Najwyższy dał czytelny znak, w jaki sposób interpretowane powinny być przepisy dotyczące odpowiedzialności ubezpieczyciela z polisy OC - uważa dr Marcin Orlicki z Katedry Prawa Cywilnego, Handlowego i Ubezpieczeniowego UAM w Poznaniu. - Mam nadzieję, że ukróci to niekorzystne praktyki zakładów ubezpieczeń, które dla ograniczenia wypłacanych odszkodowań próbowały stworzyć nowe pojęcie "szkody całkowitej". To prawo winno rozstrzygać, jakie zasady trzeba tu stosować, a nie kreatywność ubezpieczycieli w odczytywaniu przepisów na swoją korzyść.
Mateusz Rzemek
Jak to wygląda w praktyce |
W wypadku został poważnie uszkodzony samochód wart 20 tys. zł. Rzeczoznawca zakładu ocenia, że koszt naprawy wyniesie 15 tys. zł (tzn. ponad 70 proc. wartości pojazdu sprzed wypadku). Jednocześnie wycenia wartość pozostałości po samochodzie na 10 tys. zł. Wówczas zakład stwierdza, że doszło do szkody całkowitej, i odmawia pokrycia kosztów naprawy jako ekonomicznie nieopłacalnej. Odejmuje od wartości samochodu przed wypadkiem koszt pozostałości i wypłaca tylko 10 tys. zł. Właściciel zostaje z bezużytecznym i trudnym do sprzedania wrakiem oraz niewystarczającymi na naprawę pieniędzmi. Zdaniem Sądu Najwyższego zakład powinien wypłacić odszkodowanie do wysokości wartości samochodu sprzed wypadku lub pokryć koszt naprawy w warsztacie. Oczywiście jeśli taka naprawa jest technologicznie możliwa, a samochód po remoncie będzie bezpieczny. |