Po akcyzie pora na opłatę recyklingową
Właściciele aut sprowadzonych z Unii Europejskiej mogą odzyskać kolejny podatek: po akcyzie za samochody, teraz przyszła pora na 500 zł z tzw. opłaty recyklingowej - informuje DZIENNIK.
Od stycznia 2006 r. płaci ją każdy, kto kupił auto w UE,
nieważne iloletnie: dziesięcioletnie czy roczne.Wygląda na to, że rząd nie
wywinie się kierowcom, bo Europejski Trybunał Sprawiedliwości wydał już wyrok w
bardzo podobnej sprawie akcyzy. I jedna, i druga danina mają tę samą prawną
rysę: płacić muszą tylko ci, którzy sprowadzili auto z Unii Europejskiej. Z
opłaty zwolnione są natomiast transakcje na rynku krajowym. To jawna
dyskryminacja, na którą Unia się nie zgadza.
Wiedzą o tym właścicele aut, dlatego masowo zaczęli składać wnioski o zwrot
opłaty recyklingowej. W kolejce po swoje pieniądze może się ustawić ponad 700
tys. importerów, bo tyle samochodów sprowadzono z UE od stycznia zeszłego roku.
Państwo będzie musiało sięgnąć głęboko do kieszeni, przyjdzie mu przecież oddać
prawdopodobnie aż około 400 mln zł. Ale to nie wszystko: dług będzie coraz
większy, bo co miesiąc wjeżdża z Unii do Polski 20 - 30 tys. kupionych tam
samochodów.
Państwo znowu wyciąga ręce po nie swoje
Robert Gwiazdowski, Centrum im. Adama
Smitha
Państwo zachowuje się niepoważnie. Ściąga od obywateli pieniądze
bezprawnie, choć wie, że zaraz będzie musiało je oddać. Urzędnicy doskonale
wiedzą, że te pieniądze państwu się nie należą, a mimo to zabierają je
obywatelom tylko po to, by łatać nimi dziurę budżetową.
A kierowcy to łakomy kąsek. Państwo dostrzega, że samochód, obok mieszkań i
telefonów, jest najbardziej przez Polaków pożądaną rzeczą. Stara się więc
na każdym kroku uszczknąć od właścicieli aut co nieco w formie różnego
rodzaju opłat czy podatków.
To nie jest zresztą przypadłość tego czy ostatnich rządów. Tak robią wszystkie
ekipy, począwszy od początku lat 90. Przecież to już rząd Jana Krzysztofa
Bieleckiego nałożył na samochody tak wysokie stawki celne, że uczynił z
nich dobro luksusowe na wiele długich lat. Tajemnicą poliszynela jest
zresztą fakt, że ceł domagały się koncerny motoryzacyjne, inwestujące
wtedy w Polsce. Cel został osiągnięty. Fiat, General Motors i Daewoo
zainwestowały w Polsce grube miliony. Dla wielu milionów Polaków samochód nadal
jednak pozostał najbardziej pożądanym dobrem. Do czasu. Gdy otwarto granice z
UE, okazało się, że samochód można kupić za grosze. Wtedy znikły cła i wszelkie
ograniczenia w imporcie. Ludzie zaczęli masowo wyjeżdżać i swobodnie sprowadzać
auta. Jak nietrudno odgadnąć, natychmiast nie spodobało się to państwu, które
zaraz wymyśliło nowe sposoby uprzykrzenia życia obywatelom. Najpierw akcyza,
później opłata recyklingowa. Po co? Przecież na takie opłaty mogą sobie
pozwolić państwa bogate. Nie my. Dlaczego są więc wprowadzane? Nie da się tego
inaczej wytłumaczyć jak tylko w ten sposób, że państwo znów wyciąga łapy po nie
swoje. Zabiera jednym, żeby dać drugim. Takie zachowanie nie przystoi
poważnemu państwu.
źródło:DZIENNIK 2007-02-11 22:57 Aktualizacja: 2007-02-12 00:21