Ceny ubezpieczeń samochodowych idą w górę
źródło: Gazeta Wyborcza 31.05.2005 r.
W niektórych regionach obowiązkowe OC kosztuje o jedną piątą
więcej niż przed rokiem. Niektórzy ubezpieczyciele przyznają się do podwyżki.
Inni podnoszą ceny po cichu.
- Skończyło mi się ubezpieczenie OC. PZU przesłał mi list i zaproponował tzw.
kontynuację. Jak zobaczyłem nową stawkę, to zamarłem - mówi czytelnik z
Podkarpacia, właściciel towarowego mercedesa. Z okazanych "Gazecie"
dokumentów wynika, że obowiązkowe OC przy tej samej zniżce kosztuje o 19 proc.
więcej niż rok wcześniej. Cena dobrowolnego ubezpieczenia NNW (od następstw nieszczęśliwych
wypadków) podskoczyła jeszcze więcej - o prawie jedną czwartą.
- Początkowo myślałem, że to pomyłka. Odwiedziłem oddział PZU. Ale pracownik
wstukał coś do komputera, rozłożył ręce i stwierdził krótko: była podwyżka -
opowiada nasz rozmówca.
Podobne wieści docierają też z innych regionów Polski. Wzrost cen zauważył na
przykład jeden z krakowskich brokerów współpracujących z PZU. Zastrzegł jednak,
że zmiany dotyczą ubezpieczeń komunikacyjnych, które nie są oferowane w
pakietach.
Co na to PZU, największy w kraju ubezpieczyciel? Rzecznik państwowej spółki
Tomasz Fill przyznaje, że znaczące podwyżki mogły mieć miejsce, ale
sporadycznie i tylko w przypadku właścicieli aut ciężarowych. Chodzi przede
wszystkim o auta z tzw. kratką. - Oddziały okręgowe PZU zgodnie z taryfą
składek mogą zmieniać ceny o plus minus 30 proc. Ale dotyczy to klientów,
którzy ubezpieczają pojazd inny niż osobowy. Wszystko zależy od poziomu
szkodowości - wynika z komunikatu przysłanego przez rzecznika.
Przedstawiciel PZU, firmy wystawiającej w Polsce co drugą polisę OC, zapewnia
jednak, że nie ma mowy o gruntownej podwyżce. - W ostatnim czasie nie
zmieniliśmy taryfy ubezpieczeń komunikacyjnych samochodów osobowych -
powiedział Fill. Niewielkie różnice w porównaniu z poprzednim rokiem mogą
wynikać ze zmian w strukturze organizacyjnej spółki - niektóre inspektoraty
przyporządkowano do innych regionów. - Zmiany te dotyczą niewielkiej liczby
klientów, a ich skala jest minimalna. Na przykład dla klientów z Krosna
oznaczają podwyżkę OC o około 2,7 proc. - dodał Fill.
Inni też podnoszą
Przykład PZU nie jest wyjątkiem. - Podnieśliśmy stawki ubezpieczeń
komunikacyjnych o 5 proc. Decyzje naszej konkurencji nie mają jednak dla nas
żadnego znaczenia - przyznaje Marek Baran, rzecznik TU Allianz Polska -
czwartego co do wielkości gracza na rynku ubezpieczeń majątkowych. Podobną
decyzję podjęli jeszcze jesienią przedstawiciele nieco mniejszej Compensy. U
niej ceny podskoczyły w jednej chwili średnio o 6 proc.
"Niewielkie ruchy" w taryfie wystąpiły też u szybko zdobywających
klientów HDI Samopomoc, Warcie - drugiej co do wielkości firmie
ubezpieczeniowej, oraz Ergo Hestii. - W ostatnim czasie generalnych podwyżek
jednak nie było. Wręcz w niektórych regionach ceny mogły się obniżyć -
zastrzegają przedstawiciele Warty i Hestii. - Na razie nie widzimy przesłanek
do podniesienia stawek w skali ogólnopolskiej - dodają. Ubezpieczyciele się bronią,
że klienci rzadziej ich chwalą za obniżki, za to częściej ganią za podwyżki.
Dlaczego ceny rosną?
O podwyżkach cen ubezpieczeń komunikacyjnych głośno było już rok temu, tuż po
wejściu Polski do Unii Europejskiej. Wtedy niektórzy przedstawiciele firm ubezpieczeniowych
twierdzili, że stawki krajowe będą powoli rosły, by z czasem zrównać się z
obowiązującymi w krajach zachodnich. Tam są one cztery-pięć razy wyższe niż w
Polsce. Dzisiaj ubezpieczyciele są bardziej dyplomatyczni. - Nasza taryfa jest
płynna, monitorowana na bieżąco. Kalkulacja cen zależy od szkodowości w danym
regionie - mówią jednym głosem. Chodzi przede wszystkim o liczbę i
częstotliwość wypadków, wartość szkód, ale również np. koszty części
samochodowych. A kolizji drogowych - jak wynika z danych Komendy Głównej
Policji - z roku na rok jest coraz więcej (w ub.r. 425 tys., czyli o 16 proc.
więcej niż w 2003 roku). - To na podstawie wskaźników szkodowości w danym
regionie i grupie pojazdów podejmujemy decyzję o lokalnej korekcie stawek, zarówno
w górę, jak i w dół - zapewnia Lidia Deja, rzecznik Warty.
Przedstawiciel innego ubezpieczyciela nieoficjalnie mówi, że raczej należy
spodziewać się podwyżek.
- O wojnie cenowej między ubezpieczycielami sprzed kilku lat mało kto już
pamięta. Niektóre firmy, zwłaszcza te z zachodnim udziałowcem, zdobyły
satysfakcjonujący udział w rynku i teraz myślą o jak najwyższej rentowności i
zyskach dla właścicieli - stwierdziła osoba związana z branżą. Potwierdzają to
statystyki. Jak wynika z danych GUS-u, w ubiegłym roku ubezpieczyciele
majątkowi zarobili na czysto 717 mln zł - tj. o ponad 90 proc. więcej niż w
2003 roku. Ten rok zapowiada się dla branży równie udanie.
Autor: Andrzej Stec 31-05-2005 , ostatnia aktualizacja
31-05-2005 22:38